Kim Jestem ?
Jestem rolnikiem, agentem ubezpieczeniowym i – jak się okazuje – kawoszem z powołania. Z jednej strony – praktyczne wykształcenie rolnicze i codzienne doświadczenia w gospodarstwie, gdzie zawsze coś się psuje (najczęściej w sobotę wieczorem). Z drugiej strony – licencjat z nowych mediów, bo ktoś musi wiedzieć, jak pokazać życie rolnika w internecie z odpowiednią dawką humoru.
Dlaczego ubezpieczenia?
Ubezpieczenia to taki wynalazek, który większość traktuje jak zbędny wydatek – dopóki grad nie postanowi przerobić twoich plonów na zupę. Znam ten ból, bo życie rolnika to ciągłe balansowanie między naturą a tabelką w Excelu.
Zdecydowałem, że chcę pomóc sobie i innym – zabezpieczyć rodzinę, gospodarstwo i finansowe fundamenty. Teraz, kiedy widzę, jak moi klienci unikają katastrof (tych finansowych, bo na burzę nadal nie mam wpływu), wiem, że moja praca ma sens.
Co mnie motywuje?
Motywuje mnie świadomość, że nawet po najcięższych chwilach można stanąć na nogi. Niedawno przeszedłem poważną operację serca – osiem godzin na stole operacyjnym to wystarczający czas, żeby przemyśleć swoje życie. Wracam silniejszy, bardziej zdeterminowany i, co najważniejsze, z jeszcze większą pasją do pomagania innym.
A wiecie, co mnie jeszcze motywuje? Ten moment, kiedy klient po wichurze dzwoni z wdzięcznością, że jednak zdecydował się na moją ofertę. Albo kiedy sąsiad po raz pierwszy pyta: „To co tam masz za ubezpieczenia na te moje ziemniaki?” (dwa tygodnie po tym, jak grad zniszczył jego pole).
Moja misja
Moja misja to pokazać, że ubezpieczenia to nie kolejny „zbytek” czy haracz, ale coś, co może uratować twoją przyszłość. Chcę, żeby rolnicy, tacy jak ja, czuli się bezpieczni – nawet gdy życie postanawia wrzucić nas w sam środek huraganu.
Więc, jeśli zastanawiasz się, czy „to się opłaca” – spójrz na swoje gospodarstwo, rodzinę i… kubek dobrej kawy. Warto zabezpieczyć wszystko, co najcenniejsze, żeby móc w spokoju cieszyć się tym, co naprawdę ważne.
Teraz czas wracać – kury chyba znowu planują bunt, a ja mam jeszcze kilka polis do wystawienia. Ale najpierw łyk kawy!